Komentarze: 2
"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."
Włosy straciłam ….w terminie, tzn. właśnie wtedy kiedy powiedział mi mój doktor G. podczas pierwszej rozmowy. Dokładnie 3 tyg. od zakończenia pierwszego cyklu chemii. Nawet nie potrafię opisać uczucia , które pojawiło się podczas ich wypadania. Nie wiem czy to był ból, swędzenie, kłucie…nie wiem. Tego uczucia nie da się opisać. W każdym razie nie było to przyjemne. Byłam przygotowana na ten moment (przynajmniej tak mi się wydawało). Kupiłam nawet kilka chustek na głowę i kapelusz. Jednak w praktyce wyglądało to trochę inaczej. Lekarz powiedział mi, że gdy zaczną wypadać, dobrze byłoby gdybym je po prostu zgoliła. W ten sposób zaoszczędzę sobie przykrości i kłopotu. Ja jednak chciałam być mądrzejsza i czekałam najdłużej jak mogłam. Niestety widok włosów w zupie, kubku z herbatą czy nawet na poduszce nie był zbyt higieniczny. Po jakimś czasie byłam łysiutka jak „kolanko”. Jak to przyjęłam? Przez pierwsze kilka dni nie mogłam na siebie patrzeć. Chustka towarzyszyła mi nawet podczas snu. Później jakoś się przyzwyczaiłam. Nawet uznałam, że mam przynajmniej jeden problem „z głowy”.
zobacz stronę: http://www.faktymlodych.republika.pl