Komentarze: 1
Po czasie ból zaczął się zmniejszać, ale na dokładkę pojawił sie kolejny problem - zaczęłam mieć odleżyny na stopach, gdyż moje gibsowe "kozaki" uniemożliwiały mi niemalże wszystkie manewry ruchowe. Doktor Kolarz wprawdzie próbował wycinać mi różne "otworki" w gipsie , ale na niewiele się to zdało. Oczywiście wporównaniu ze wszystkim, co wówczas ze mną robiono był to niewielki klopot, jednak ból to zawsze ból. Skutek był taki, że na mojej pięcie powstała żywa rana, która dodatkowo była przygniatana przez gips. Mama wprawdzie smarowała mi ją różnymi maściami, próbowała także wkładać w"otworki" watę lecz to pomagało tylko na trochę.
Ogólnie "kozaczki" miałam przez ponad trzy tygodnie. Przez cały ten czas byłam zacewnikowana, tzn.mocz oddawałam do woreczka. Było to znacznym ułatwieniem , gdyz nie musialam "wdrapywać się na basen". Najgorzej było z myciem, ale także wtej kwestii opracowałyśmy sobie z mamą nasz własny sposób toalety porannej i wieczornej i doszłyśmy nawet do pewnej wprawy. Kiedy poczułam się trochę lepiej, moje "kozaki" w pewien sposób ułatwiły mi spanie na prawym boku. Pamietam, że wszyscy dziwili się jakim ludem to robię, aja po prostu nie mogłam wytrzymać już dłużej w jednej pozycji.