wrz 14 2004

Odleżyny na stopach


Komentarze: 6

Po czasie  ból zaczął się  zmniejszać, ale  na dokładkę pojawił sie kolejny problem - zaczęłam  mieć  odleżyny na stopach, gdyż  moje gibsowe "kozaki" uniemożliwiały mi  niemalże wszystkie  manewry  ruchowe. Doktor  Kolarz  wprawdzie próbował  wycinać mi  różne "otworki" w gipsie , ale  na niewiele się to  zdało. Oczywiście  wporównaniu  ze wszystkim, co wówczas  ze mną  robiono  był to niewielki klopot, jednak  ból  to zawsze  ból. Skutek  był  taki, że  na mojej pięcie powstała żywa  rana, która  dodatkowo była  przygniatana przez gips. Mama wprawdzie smarowała  mi ją różnymi  maściami, próbowała  także  wkładać  w"otworki" watę lecz to pomagało tylko  na trochę.

Ogólnie "kozaczki" miałam  przez ponad  trzy tygodnie. Przez  cały  ten  czas  byłam zacewnikowana, tzn.mocz  oddawałam do woreczka. Było to  znacznym  ułatwieniem , gdyz nie  musialam  "wdrapywać  się na basen".  Najgorzej było  z myciem, ale także  wtej kwestii opracowałyśmy  sobie  z mamą nasz  własny  sposób toalety  porannej  i wieczornej  i doszłyśmy  nawet do  pewnej  wprawy. Kiedy  poczułam się  trochę  lepiej, moje "kozaki"  w pewien  sposób   ułatwiły  mi  spanie  na prawym boku. Pamietam, że  wszyscy  dziwili  się  jakim ludem  to robię, aja  po prostu  nie mogłam  wytrzymać  już dłużej  w jednej  pozycji.

 

Pozdrawiamy pracowników Akademii Medycznej  w Gdańsku.

monika_lebork : :
Monika
22 lutego 2005, 15:22
To rzeczywiście dość zabawne,ze nie skojarzyłam ,ze jesteś tym Łukaszem, bratem Tadzia.:)Super byłoby utrzymywać z tobą kontkt.Jeśli chciałbyś to znajdziesz mnie na monkoz7@wp.pl.Jestem bardzo ciekawa jak znalazłes mojego bloga.Pozdrowionka...aha i obiecuje,ze nowe wpisy pojawią się juz niebawem.
Łukasz
21 lutego 2005, 20:57
Witam po przerwie, byłem w domu i nie mogłem odpisać - należało mi się za naukę i zdaną sesję. Bardzo rozbawił mnie fakt, że mnie nie kojarzysz, ale muszę znać Tadzia i to całkiem dobrze. Masz rację w końcu mieszkałem z nim i to ładnych parę lat. Teraz już chyba wiesz o kogo chodzi. Ja również czasami mam ochotę na rozmowę, jeśli chcesz możemy wymienić się e-meilem. Pozdrawiam i czekam na nowe wpisy pa
Monika
14 lutego 2005, 13:16
Cieszę się Łuklaszu,że napisałeś, ale naprawdę bardzo mi przykro nie udało mi sie Ciebie skojarzyć.Z tego co piszesz wywnioskowałam,ze musiałeś znać Tadzia i o całkiem dobrze.Bardzo Cie prosze napisz jeszcze cos o sobie.Potrzebyje kontaktu z osobami ,którym Tadziu był bliski.Potrzebuje czasem sobie o nim porozmawiać, a na codzień nie bardzo mam z kim. Bardzo Cie proszę kontakt przez tego bloga.Pozdrawiam.
Łukasz
28 stycznia 2005, 21:43
Zastanawiam się czy mnie pamiętasz, mam nadzieję, że tak - choć \"pomykam\" przez życie cichy i nie zauważony. Co do Twojejego internetowego pamiętnika to zawitałem, przeczytałem i bardzo mi się podoba. Minęły trzy lata, a ja nadal czytając o Tadziu łapię doła, cieszę się jednak tym, że ukazałaś go w takim jakim był, jakim starał się być by ukryć przed najbliższymi prawdziwe oblicze tej - wydaje mi się - najstraszniejszej choroby. Cieszę się, że nie zapominasz także o tych którzy pomogli Tobie w tych ciężkich chwilach. Kiedyś Tadzio powiedział: \"nikt kto nie przeżył tej choroby nie może powiedzieć co czuje osoba, która na nią cierpi\", wydaje mi się, że miał rację, chciałbym aby Twój blog przybliżył innym co czują i o czym myślą, ci którzy jej doświadczają. Postaram się częściej zaglądać na tę stronę. Kończąc chciałbym żebyś pamiętała o łacińskiej maksymie per aspera ad astra, która - mam nadzieję - będzie Cię podtrzym
Monika
22 września 2004, 17:37
Od dwóch lat jestem zdrowa i mam sie całkiem dobrze.Co pół roku jeżdże na badania kontrolne i narazie jest ok.Niestety w moim przypadku choroba pozostawiła widzialny znak-kule.Nadal poruszam sie o kulach i tak juz zostanie.To troche utrudnia mi zycie,choc juz zdążyłam sie do tego przyzwyczaic.Taki mój los...ale nie narzekam.Chyba nauczyłam cieszyc sie tym,co mam.Dawniej przeciez nie byłam w stanie nic przy sobie zrobic,dlatego wiem jak wazne jest bycie samodzielnym i za to dziekuje Panu Bogu!
17 września 2004, 13:17
Chciałbym wiedzieć jak wyglada twoje zycie teraz. Czy z tego sie wychodzi? Czy po prostu sie tu zostaje?To wszystko Czarnobyl...

Dodaj komentarz