Najnowsze wpisy, strona 6


sty 26 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Monika Kozłowska

monika_lebork : :
kwi 07 2005 Bez tytułu
Komentarze: 0

 

monika_lebork : :
mar 14 2005 Nareszcie....
Komentarze: 2

Nareszcie nadszedł ten dzień.Byłam bardzo przejęta, od samego rana siedziałam jak na szpilkach. Co prawda pobyt w domu miał trwac tylko trzy dni, ale dla mnie były to trzy wyczekiwane dni poza szpitalem, poza miejscem, w którym tkwiłam całe 4 miesiące.Był to chyba jeden z najwspanialszych dni w moim całym16 letnim życiu. W dodatku mama powiedziała mi,że dr Kolarz wystawił mi receptę na wózek inwalidzki, a to oznaczało,że teraz będę mogła podziwiać świat z pozycji siedzącej.Ta wiadomość była pierwszym milowym krokiem ułatwiającym mi kontakt z otoczeniem.

Tamtego dnia wielu pacjętów wracało do swoich domów.Wielu z nich potrzebowało transportu karetka pogotowia, a to oznaczało,ze będzie duża kolejka...Wiedziałam o tym, dlatego juz z samego rana "zaklepałam" sobie pierwszeństwo z racji mojego długiego stażu szpitalnego. Myślę, ze to mi się należało.Przed wyjazdem zostałam wyposażona w różnego rodzaju lekarstwa i przedmioty potrzebne mi do zmiany opatrunków.Były wśród nich nawet sterylne narzędzia chirurgiczne, materiały opatrunkowe, tabletki, zastrzyki, itp. Umówiłyśmy sie z dr Kolarzem,że każdego dnia będzie do mnie przychodzić na opatrunek pielęgniarka.Wprawdzie umiałabym zrobić go sama, ale lekarz upierał się.Na szczęście jedna z naszych sąsiadek jest pielęgniarką, więc nie było problemu.

monika_lebork : :
lut 28 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Odliczałam dni do Świąt.Wspólnie z mamą i siostra planowałyśmy każdy najdrobniejszy szczegół mojego przyjazdu.Na wszelki wypadek nadal trzymałam się mojego szanatżu.Było to pewnego rodzaju moje zabezpieczenie.Gdyby ktoś nagle nabronił mi tego, to odebrałby mi jedyną nadzieję, jaką wówczas miałam.Potrzebowałam tego, aby na nowo uwierzyć, że będzie dobrze, ze dam radę, aby przypomnieć sobie czym jest codziwenność poza szpitalem.

Przed wyjściem czekał mnie jeszcze jeden ból, nieco odniemmy od tych wcześniejszych, nazywałam go "bólem opatrunkowym".Chodziło o opatrunek w miejscu pobrania naskórka.Rana ta nie była głęboka, wyglądała raczej tak, jakby ktoś zdarł z tego miejscas (10x15cm) skórę i przykleił plaster, który trzeba było oderwać.Pierwsze warstwy opatrunku dr Kolarz oderwał gwałtownym ruchem, nie zważając zupełnie na moje wrzaski.Tłumaczył mi,ze lepiej będzie zrobić to za jednym bólem, a był to straszny ból i naprawde nie wiem z czym mogłabym go porównać.Ostatnia warstwę gazy oderwałam sama milimetr po milimetrze, polewając ją solą fizjologiczną.Trwało to ponad dwie godziny.Krzyczałam , płakałam, nawet zastrzyk przeciwbólowy nic nie zdziałał.Mama płakała razem ze mną.Nigdy tego nie zapomnę.Uspokajała mnie jedynie myśl o jutrzejszym wyjeździe do domu.Po dwóch godzinach byłam tak zmęczona, ze natychmiast zasnęłam.

monika_lebork : :
lut 28 2005 Całkowita bezradność
Komentarze: 0

Bezradność...tak, to jedyne słowo, jakie przychodzi mi do głowy na wspomnienie tamtych chwil.Cały dotychczesowy ból był bez sensu.Wszystko było bez sensu.Z dnia na dzień obserwowałam jak poszczególni pacjęci przychodzili i wychodzili, jak dostawali kolejne porcje chemii i szli do domu, a ja wciąż tkwiłam w tym cholernym szpitalu, tracąc powoli nadzieję na to, że któregoś dnia opuszczę go na własnych nogach.Niektórzy z nich gadali mi jak to bardzo mnie podziwiaja, ale tak naprawdę nikt nie był w stanie nawet wyobrazić sobie co czuję.Chwilami zazdrościłam Tadziowi pogody ducha, tego, że umiał zaakceptować fakt amputacji, ze mimo tej całej choroby potrafił się śmiać i rozweselac innych. Ja tego nie umiałam, umiałam jedynie płakać, zupełnie tak, jakbym w ten sposób mogła cos zmienic, coś naprawić.To była całkowita niemoc....

monika_lebork : :