Archiwum 15 lutego 2006


lut 15 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Kolejna chemia........Jakoś nie przypominam sobie, by towarzyszyły jej jakieś szczególne zdarzenia.To był raczej standard- wymioty i spadek wyników.I tak sie to wszystko jakoś toczyło.Na szczęście mogłam wrócić na Sylwestra do domu.

Początek 2000 roku nie był najlepszy.Trzeba było cos postsnowić z nogą.Doktor Kolarz nadal zasypywał mnie pytaniami, czy nie mam już "dosyć" swojej nogi, a ja z uporem trwałam przy swoim. Być moze brak mojej zgody na amputacje bardziej motywował go do szukania nowych dróg wyjścia z tej sytuacji. Tłumaczyłam to sobie w ten sposób, że skoro do tej pory dałam radę to wszystko jakoś wytrzymać to teraz nie wypadałoby skapitulować. Inaczej cały dotychczasowy wysiłek byłby na darmo. A poza tym, znając siebie wiedziałam, ze jesli dojdzie do amputacji całe moje zycie legnie w gruzach.Wówczas utrata nogi oznaczała dla mnie koniec świata.Mojego świata.......

monika_lebork : :
lut 15 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Powrót do domu okazał sie trudniejszy niż myślałam.Te trzy dni miały być regeneracja sił, a tymczasem pokazały mi jak bardzo mam dosyć tamtego miejsca i jak strasznie nie chcę tam wracać.Ale cóż...innego wyjscia nie było.Jedyne co mogłam zrobić to troche sobie popłakac.No więc płakałam pełna żalu.Z drugiej jednak strony miałam małą nadzieje, że moje powroty do domu będą teraz troche częstrze.

monika_lebork : :