cze 22 2004

Granica mojego bólu


Komentarze: 2

"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."

 

Każdy najmniejszy ruch  łączył się z przeraźliwym cierpieniem. Najgorzej było rano, podczas toalety porannej. Panie pielęgniarki musiały  wówczas przekładać mnie  na bok , aby  mnie umyć i poprawić łóżko. Sama  nie wiem , jak to wszystko przeżyłam. Kiedy było już  naprawdę źle,  mama głaskała mnie  po rękach i…. śpiewała mi abym choć  na chwilę  zasnęła. Całe szczęście, że dr Kolarz  postanowił zmieniać mi opatrunki pod narkozą. Twierdził, że tradycyjny  sposób w tym  przypadku nie wchodzi w grę gdyż rana na lewej nodze jest  na tyle  głęboka, że  obejmuje nerwy i gdyby któryś z nich  został przypadkiem naruszony, to  nie  wytrzymałabym z bólu. Z jednej  strony było to dodatkowe utrudnienie, Jednak z drugiej dawało jedyną sposobność, aby choć na moment odpocząć od bólu. Najwspanialsza  była  chwila kiedy zaczynało się podawanie narkozy. Przestawało boleć, coraz mniej i coraz mniej…aż  zupełnie straciłam świadomość ! Po obudzeniu  wszystko  zaczynało się od początku. Mama była już na tyle wykończona, że pewnego dnia  poszła na górę( na Oddział Onkologii) i poprosiła dr Gołąbka , aby przyszedł do mnie i coś  poradził bowiem wiedziała, że  był on dla mnie kimś więcej niż tylko zwykłym lekarzem. Wiedziała , że  darzę go wielką sympatią jego zdanie ma duży wpływ  na większość moich zachowań. Przyszedł i zapytał mnie  na jakim poziomie w skali dziesięciostopniowej mieści się granica mojego bólu…..

 

Fakty Mlodych  http://faktymlodych.prv.pl

Lęborskie Fakty  http://leborskiefakty.prv.pl

Fakty Katolickie http://www.faktykatolickie.prv.pl/

Pozdrawiamy  pracowników Akademii Medycznej w Gdańsku.

monika_lebork : :
29 lipca 2004, 00:36
Hej Moniśku! Własnie trafiłam na Twojego bloga. Zaczęłam juz czytać od najstarszych notek... I zamierzam przeczytac go \"od deski do deski\". Wiesz.. bardzo mi to pomoże - sama zajmuje sie dwiema chorymi dziewczynkami. Jedna z nich ma własnie osteosarcomę... dzieki Twoim wspomnieniom będe mogła jeszcze głębiej zrozumieć pewne ważne dla mnie sprawy. Chce żebys wiedziała że w dużej mierze rozumiem... że wiem jak to jest... ostatnio bardzo duzo czasu spedzam w szpitalu z moimi młodszymi \"siostrami\" i naprawdę zawsze bardzo to przeżywam... zawsze towarzyszy mi strach... taki dziwny... niestety uzasadniony... ale też i wielka radość z tego że mogę spędzić z moimi \"Małpiszonami\" czas... dużo czasu. I ten czas jest dla mnie najlepiej spędzonym czasem. Moje \"siostry\" dają mi wielką siłę. Wiesz... z Twoich notek też emanuje przeogromna siła... i nie wiem jak to nazwać... nadzieja. Nadzieja na lepsze... Wydaje mi się że tylko osoby, które kiedys znalazły sie w
22 czerwca 2004, 22:24
Monisiu kiedy na początku września złożyłam Tobie propozycję spisania tego rodzaju wspomnień, tak naprawdę pomyślałam ,że opowiesz historię podobną do tej , którą sama przeżyłam. Czytając Twój blog za każdym razem przenoszę się do sali klinicznej , w której spedziłam kilka długich miesięcy. Znam ten ból, samotność, dłonie pielęgniarek przekładających bezwładne ciało, a z drugiej strony tą wielką bezradność wobec wszystkiego co zostało zapisane w księdze naszego życia.

Dodaj komentarz