Bez tytułu
Komentarze: 0
No więc Tadziu poszedł do domu, a ja nadal tkwiłam w zawieszeniu z pytaniem "co dalej?" Nie było sensu ciągnąć dalej zabiegów w komorach, skoro nie było żadnej poprawy. Pewnego dnia dr Kolarz wpadł na nowy pomysł...Wymyślił, ze trzeba wyjąć protezę z nogi, zysterylizować i po jakimś czasie włożyć ją na nowo.Nie ukrywam,ze jego pomysł był dla mnie przerażający.Jak to wyjąć protezę? I będę bez kości? W głowie mi sie to nie mieściło.A co jeśli potem nie uda się jej włożyć? I przez ten cały czas będę unieruchomiona, przykuta do lóżka? Pamietam, wtedy chyba poraz pierwszy pomyślałam, ze chyba lepiej byłoby dać sobie "uciąć" ta nogę...
Dodaj komentarz