Kolejne igły wbijane w moje ciało
Komentarze: 0
"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."
A tymczasem „leciała” mi kolejna chemia, już piąta. Wszystko wskazywało na to, że po tak długiej przerwie mój organizm nabrał trochę siły i spadek parametrów krwi nie będzie aż tak duży. Tak przynajmniej wtedy myślałam. Niestety trochę się przeliczyłam. W dodatku znowu dały znać o sobie te moje nieszczęsne żyły… W przypadku chemioterapii sprawa wyglądała trochę poważniej, dlatego że w przypadku gdyby lek jakimś cudem dostał się poza wklucie, to mogłoby dojść nawet do martwicy skóry. Tak więc, kiedy tylko wenflon zaczynał „buntować się”, szybko trzeba było wymienić go na nowy. I znowu kolejne igły wprawiały mnie w bardzo przygnębiony i płaczliwy nastrój. To było okropne…Pewnego dnia zjawiła się u mnie jakaś pani doktor, która powiedziała, że spróbuje założyć mi tymczasowy cewnik do aorty szyjnej. „No dobra” –pomyślałam, „kolejny zabieg więcej” to w końcu żadna różnica”. Po chwili jednak, ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu okazało się, że zrobi to za chwilę i bez znieczulenia, zwyczajnie „na żywca”.
Fakty Mlodych http://www.faktymlodych.republika.pl
Lęborskie Fakty http://www.leborskiefakty.republika.pl
Fakty Katolickie http://www.faktykatolickie.prv.pl/
Dodaj komentarz