lut 28 2005

Całkowita bezradność


Komentarze: 0

Bezradność...tak, to jedyne słowo, jakie przychodzi mi do głowy na wspomnienie tamtych chwil.Cały dotychczesowy ból był bez sensu.Wszystko było bez sensu.Z dnia na dzień obserwowałam jak poszczególni pacjęci przychodzili i wychodzili, jak dostawali kolejne porcje chemii i szli do domu, a ja wciąż tkwiłam w tym cholernym szpitalu, tracąc powoli nadzieję na to, że któregoś dnia opuszczę go na własnych nogach.Niektórzy z nich gadali mi jak to bardzo mnie podziwiaja, ale tak naprawdę nikt nie był w stanie nawet wyobrazić sobie co czuję.Chwilami zazdrościłam Tadziowi pogody ducha, tego, że umiał zaakceptować fakt amputacji, ze mimo tej całej choroby potrafił się śmiać i rozweselac innych. Ja tego nie umiałam, umiałam jedynie płakać, zupełnie tak, jakbym w ten sposób mogła cos zmienic, coś naprawić.To była całkowita niemoc....

monika_lebork : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz