Archiwum marzec 2004


mar 23 2004 Wizja świętego spokoju
Komentarze: 1

"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."

Dostałam tzw. „głupiego Jasia”. Moment później leżałam zupełnie płasko, a owa pani doktor kłuła mnie w szyję długą ( wyglądało mi na jakieś 10 cm) grubą igłą. W dodatku przez chwilę kazała mi nie oddychać. Niestety nic nie powiedziała o przełykaniu śliny. A ja nie wiedziałam i …. W ten oto sposób musiała wszystko powtarzać jeszcze dwa razy. To był straszny a zarazem dziwny ból. Nawet gdybym chciała z czymś go porównać, to obawiam się, że miałabym z tym spore trudności. W końcu człowiek niecodziennie doświadcza uczucia przekłuwania szyi, prawda?

Mój „głupi Jasiu” dopiero zaczął działać, gdy było już po wszystkim. Zmęczona i spłakana zasnęłam. Miałam trochę żal do mojego dr Gołąbka, że wcześniej mnie o tym nie uprzedził. Zdążyłabym przynajmniej psychicznie się do tego przygotować, w jakiś sposób „nastawić”. Ale z drugiej strony, czy można przygotować się na ból? Pewne sytuacje chyba trzeba czasem „brać” na gorąco. Najważniejsze było to, że miałam kolejną antenę i wizję „świętego spokoju” pod względem igieł na najbliższe kilka dni.

Pozdrawiamy Wszystkich pracowników Akademii Medycznej w Gdańsku - dziękujemy , że tu zaglądacie :)  

 

Fakty Mlodych  http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty  http://www.leborskiefakty.republika.pl

Fakty Katolickie http://www.faktykatolickie.prv.pl/

monika_lebork : :
mar 15 2004 Kolejne igły wbijane w moje ciało
Komentarze: 0

"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."

 

A tymczasem „leciała” mi kolejna chemia, już piąta. Wszystko wskazywało na to, że  po tak długiej przerwie mój organizm nabrał trochę siły i spadek parametrów krwi nie będzie aż tak duży. Tak przynajmniej wtedy myślałam. Niestety trochę się przeliczyłam. W dodatku znowu dały znać o sobie te moje nieszczęsne żyły… W przypadku chemioterapii sprawa wyglądała trochę poważniej, dlatego że w  przypadku gdyby  lek jakimś cudem dostał się poza wklucie, to mogłoby dojść nawet do martwicy skóry. Tak więc, kiedy tylko wenflon zaczynał „buntować się”, szybko trzeba  było wymienić go na nowy. I znowu kolejne igły wprawiały mnie w bardzo przygnębiony i płaczliwy nastrój. To było  okropne…Pewnego dnia zjawiła się u mnie jakaś pani doktor, która powiedziała, że  spróbuje założyć mi tymczasowy cewnik do aorty szyjnej. „No dobra” –pomyślałam, „kolejny zabieg więcej” to w końcu żadna różnica”. Po chwili jednak, ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu okazało się, że zrobi to za chwilę i bez znieczulenia, zwyczajnie „na żywca”.   

 

Fakty Mlodych  http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty  http://www.leborskiefakty.republika.pl

Fakty Katolickie http://www.faktykatolickie.prv.pl/

monika_lebork : :
mar 05 2004 Zawsze pozostanie MOIM PRZYJACIELEM
Komentarze: 0

"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."

Cały następny dzień był dla mnie bardzo trudny. W dodatku kolejne kroplówki powodowały, że powoli zaczynałam odczuwać te  najgorsze skutki chemii. Z samego rana, jak tylko Tadziu został zabrany na blok operacyjny, przyszła do mnie jego mama. Przyznam szczerze, że nasza rozmowa jakoś nie bardzo się kleiła. Może sądziła, że nic nie wiem o jego amputacji. Pewnie chciała mi powiedzieć ,że jej syn właśnie „traci” nogę, ale na szczęście oszczędziłam jej tego i sama przyznałam się, ze wiem o wszystkim. Jak tylko dowiedziałam się ,że zabiegł dobiegł końca szybko wysłałam moją mamę na Ortopedię, aby poszła się czegoś dowiedzieć! Jakimś cudem udało jej się wejść na salę pooperacyjną. Bardzo żałowałam, że ja sama nie mogłam pójść. Chciałam być przy nim , zwłaszcza, że on gdy tylko mógł siedział ze mną kiedy byłam po operacji. Po powrocie mama powiedziała mi, że wszystko jest ok., że Tadziu jest trochę „ogłuszony”, ale powoli wraca do siebie. To mnie uspokoiło. Z drugiej jednak strony, w tamtym momencie przypomniałam sobie pewne zdarzenie, jakie miało miejsce jakiś czas wcześniej, kiedy to po raz pierwszy  rozmawialiśmy o endoprotezie, którą dr Kolarz miał nam niebawem wszczepić. Oboje zastanawialiśmy się wówczas, jak po jej założeniu będzie wyglądała nasza sprawność fizyczna. Pamiętam, że mnie najbardziej interesowała kwestia jazdy na rowerze, rowerze jego gry w piłkę nożną. I w tamtym momencie zrozumiałam, że niestety teraz trochę trudno będzie mu realizować to marzenie…Z drugiej strony jednak wiedziałam przecież, że na tym  świat się nie kończy. Najważniejsze było to, że choć stracił nogę, w końcu pozbył się tego cholernego guza,  co znacznie zwiększało jego szansę na powrót do zdrowia. Jedno było pewne. Z nogą czy bez, zawsze pozostanie  dla mnie tym samym Tadziem. MOIM  PRZYJACIELEM.

 

Fakty Mlodych  http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty  http://www.leborskiefakty.republika.pl

Fakty Katolickie http://www.faktykatolickie.prv.pl/

monika_lebork : :
mar 03 2004 Postawa, którą przybrał była tylko pewnego...
Komentarze: 1

"Bóg nie dopuścił żadnego bólu , któremu nie stanęłaby na przeszkodzie zwycięska radość."

Bał się, a mimo wszystko nadal się uśmiechał. Czasami zastanawiałam się jak on to robi. Tylko, że  tym razem, choć uśmiech ten był szczery, niestety oczy zdradzały wszystko…Najgorsze było to ,że wiadomość o amputacji zbiegła się  z dniem  jego 17 urodzin. Fajny prezent , prawda? Tego dnia wyznał mi również, że  najbardziej obawia się reakcji swojej dziewczyny, z którą i tak ostatnio nie najlepiej mu się układało. Powiedział też coś, co wprawiło mnie w osłupienie….że amputacja nogi sprawi, że on sam zacznie czuć do własnego ciała….obrzydzenie. Przyznam szczerze, że  nie spodziewałam się takiego wyznania z jego strony. W tamtym momencie sprawdziły się wszystkie moje wcześniejsze podejrzenia. Zrozumiałam, że  ten wiecznie uśmiechnięty Tadziu, tak naprawdę wcale nie jest tak wielkim twardzielem, jakiego próbuje udawać.  Choć każdego dnia  jawił się  wszystkim  jako wieczny optymista, dla którego choroba ta była jedyną wielką przygodą, w rzeczywistości jednak postawa, którą przybrał była tylko pewnego rodzaju maską. Tamtego dnia po raz pierwszy pokazał mi całego siebie i zrozumiałam, że w głębi duszy jest tak samo zagubiony jak ja.

Fakty Mlodych  http://www.faktymlodych.republika.pl

Lęborskie Fakty  http://www.leborskiefakty.republika.pl

Fakty Katolickie http://www.faktykatolickie.prv.pl/

monika_lebork : :